Fotorelacja z Mongolii

Centralny plac w Ułan Bator odzwierciedla dziedzictwo i dumę Mongolii, upamiętniając Czyngis-chana. Kraj ten, z głęboko zakorzenioną kultura koczowniczą, skrywa bogate skarby historyczne, od buddyjskich klasztorów po skamieniałe ślady dinozaurów. Jego różnorodność krajobrazowa obejmuje zarówno surową pustynię Gobi, jak i przepiękne jeziora otoczone tajgą. Zwiedzając Mongolię, odkrywamy jej bogatą historię, tradycyjne sporty, malownicze krajobrazy i ducha ludzi, dla których przyroda, historia i tradycja są nierozłączne.

Chociaż centralny plac w Ułan Bator nie nosi już imienia Suche Batora, jeden z przywódców mongolskiej rewolucji nadal dosiada konia na stojącym tam cokole. Plac, przy którym mieści się gmach parlamentu Mongolii, nosi teraz miano największego z Mongołów – Czyngis-chana.

Centralny plac w Ułan Bator

W ułanbatorskim klasztorze Gandan – jednym z nielicznych, jakie ocalały z pogromów komunistycznych lat 30. XX wieku – pielgrzymów i zwiedzających wita ogromny posąg Awalokiteśwary – bóstwa współczucia. Pierwotnie stojąca tu statua została rozebrana przez sowieckich żołnierzy i najprawdopodobniej wywieziona do Moskwy na przetopienie. Tę obecną, liczącą sobie ponad 26 metrów, konsekrowano w latach 90.

W klasztorze Gandan

A to największy na świecie, wykonany z nierdzewnej stali, posąg jeźdźca na koniu. Liczy sobie 40 metrów wysokości, a jeźdźcem jest oczywiście Czyngis-chan. Jadąc ze stolicy, wzdłuż Tuły do Parku Narodowego Tereldż, nie sposób go przeoczyć… Można też wdrapać się nań i stanąć na końskiej głowie, by podziwiać panoramę nieogarnionych mongolskich stepów.

Posąg Czyngis Chana

Mongołowie to lud koczowniczy. Stałe osady i miasta (z wyjątkiem dawnej stolicy Karakorum) pobudowali stosunkowo późno. Do dziś obraz Mongoła na koniu to jeden z najbardziej swojskich widoków na stepie. Trzy najważniejsze mongolskie sporty to: zapasy, łucznictwo i właśnie wyścigi konne.

Koczowniczy lud Mongołów

Piękny zachód słońca w kanionie Baga Gadzriin Ćulu w ajmaku (prowincji) środkowogobijskim. Granitowe formacje skalne ciągną się na 15 km, jest to więc raj dla amatorów pieszych wycieczek. Nieopodal bije źródło, którego woda, według mongolskich wierzeń, leczy choroby oczu.

Piękny zachód słońca w kanionie Baga Gadzriin Ćulu

Cagaan Suwarga (Biała stupa) to jedna z najpiękniejszych formacji skalnych na Gobi. Wysokie na ponad 40 m wapienne góry mienią się feerią barw, zmieniających się w zależności od punktu patrzenia i od pory dnia. Okolice kryją też skalne petroglify sprzed tysięcy lat, pozostawione przez dawnych mieszkańców tych ziem, pokrytych wówczas lasami. Można je znaleźć przy niedalekiej Górze Końskiej Grzywy.

Cagaan Suwarga (Biała stupa)

Gobi. To mongolskie słowo oznacza teren bez wód powierzchniowych. Jednak ktoś, kto sądzi, że na całym swym obszarze Gobi to pustynia w tradycyjnym wyobrażeniu, może się zdziwić. Jest tu wiele urozmaiconych krajobrazów od piasku, po kamienne formacje, stepy i wąwozy. Wolno pasące się stada kóz i owiec przemierzają te ziemie, podobnie jak konie i wielbłądy, a bardziej na północy krowy i jaki.

Pustynia Gobi

To też Gobi. A konkretnie Wąwóz Sępów w ajmaku południowogobijskim, najbardziej znanym z licznych odkryć potwierdzających istnienie kiedyś na tym terenie dinozaurów. Choć teoretycznie Gobi nie powinna mieć wód powierzchniowych, to przez Wąwóz Sępów przepływa rzeka, czy raczej strumień. Bystre oko może prócz sępów wypatrzyć tu również dumne koziorożce. Skryty w wielu miejscach przed słońcem wąwóz nieraz zaskakuje spadającymi bryłami lodu. To część Parku Narodowego Trzech Piękności.

Wąwóz Sępów w ajmaku południowogobijskim

I to również Gobi. Nieco bardziej tradycyjna. I nadal Park Narodowy Trzech Piękności, lecz jakże inny w tym miejscu. Ogromne wydmy znane są jako Śpiewające Piaski. Kiedy wiatr porywa ziarenka piasku lub gdy zjeżdżamy z nich na plastikowych saniach, poruszający się piach wydaje dźwięk przypominający ryk silników startującego samolotu. Wspinaczka na wydmy wymaga mocnych kolan, gdyż osuwający się bez przerwy piasek wcale nie ułatwia marszu.

Park Narodowy Trzech Piękności

Nadal na Gobi, nieopodal miejsca zwanego Bajan Dzag, znajdują się Płonące Klify. To tutaj ekspedycja amerykańsko-mongolska z lat 20. ubiegłego wieku, dość niechcący odnalazła świetnie zachowane jaja dinozaurów, w tym niektóre z zarodkami w środku, a nawet skamieniałą samicę ogrzewającą swym ciałem jaja. Ekspedycja rozsławiła amerykańskiego paleontologa Roya Chapmana Andrewsa, lecz warto pamiętać, że po nim również liczne polskie grupy badawcze przyczyniły się do wartościowych odkryć na tych terenach.

Płonące Klify

A to już faktyczne Bajan Dzag. Noce na Gobi potrafią być bardzo zimne, a do ogrzewania gerów (mongolskich jurt) najlepiej nadaje się dzag. Te drzewo-krzewy rosną na Gobi w wielu miejscach, a ścięte nawet na świeżo mają suche gałęzie, przez co doskonale się palą. Akurat w Bajan Dzag jest ich bardzo wiele („bajan” znaczy „bogaty”, jest to więc miejsce bogate w dzagi).

Mongolia - pustynia Gobi

Nad brzegami rzeki Ongi stały niegdyś dwa wielkie buddyjskie klasztory. Ich częścią były cztery uniwersytety, a w czasach swej świetności mieszkało tu nawet tysiąc mnichów. Sprawne oko może wypatrzeć ruiny budynków, które dziś pokrywają ten teren i nieraz niewiele odróżniają się od skał.

Ruiny buddyjskich klasztorów

Stepy, stepy i stepy. Jak okiem sięgnąć, tylko niebo i step. Jadąc, można nie spotkać drugiego człowieka nawet przez kilkadziesiąt kilometrów. Za to stada zwierząt lub tu i ówdzie ogromne, nieraz większe od ludzi, sępy to dość częsty widok.

Jak okiem sięgnąć, tylko niebo i step

W centralnej Mongolii, tam, gdzie w XIII wieku powstało miasto Karakorum, dawna stolica imperium, wznosi się klasztor Erdeni Dzu. Lub przynajmniej to, co po nim zostało. Stupy w swym stylu są tybetańskie, zaś niektóre elementy pozostałych po wielkim klasztorze zabudowań mają eklektyczny styl chińsko-mongolski.

Klasztor Erdeni Dzu

Kamienny żółw ostał się z czasów Karakorum. Na swym grzbiecie niósł niegdyś kolumnę z wyrytym edyktem, a dziś tkwi w polu za murami Erdeni Dzu i przypomina, że tu kiedyś stała metropolia, z której hordy mongolskiej armii wyruszały na podbój świata.

Kamienny żółw ostał się z czasów Karakorum

Tradycyjny mongolski dom to ger. Mongołowie bardzo nie lubią, by nazywać go jurtą. Dziś każdy turysta przemierzający kraj może zatrzymać się w jednym z licznych gerowisk, postawionych specjalnie dla gości. Na zdjęciu gerowisko nad brzegiem jeziora Terchiin Cagaan.

Gerowisko nad jeziorem Terchiin Cagaan

Zmierzając ku północy Mongolii, gdzie stepy zamieniają się w tajgę, warto zatrzymać się nad jeziorem Terchiin Cagaan, nieopodal wulkanu Chorgo. Wybuchł on jakieś 8 tysięcy lat temu, plując na okoliczny teren litrami lawy. Widać to doskonale po dziś dzień, gdyż miejsce wokół krateru upstrzone jest na kilometry czarnymi skałami magmowymi, a z wierzchołka wulkanu wygląda, jak spalona ziemia.

Wulkan Chorgo

Im dalej na północ, tym więcej jezior. I trudno jest o piękniejsze wschody słońca niż te nad mongolskimi jeziorami. Na przykład ten pochwycony w paśmie Changaju.

Wschody słońca nad mongolskimi jeziorami

Hodowla stad od zawsze była ostoją mongolskiej gospodarki i podporą imperium. Mongołowie znani są z tego, że nie marnują żadnej części ciała ubitych zwierząt. Wykorzystuje się wszystko: mięso, skórę, futro, rogi, kości. Na południu kraj karmią wielbłądy, na północy jaki…

Stado jaków

…a na skrajnie północnych rubieżach renifery. W ich hodowli specjalizują się zamieszkujący ajmak chubsugulski Catanowie. Są to przybysze z Tuwy, buddyjskiej republiki Federacji Rosyjskiej, którzy osiedlili się w Mongolii, uciekając w latach 40. XX wieku przed stalinowskim terrorem. Prócz reniferów ich znakiem rozpoznawczym są głęboko zakorzenione w kulturze praktyki szamańskie. Odwiedzając te tereny, przy odrobinie szczęścia, ciemną nocą można być świadkiem szamańskiego rytuału.

Hodowla reniferów

Chubsuguł to najgłębsze jezioro Mongolii i największy zbiornik słodkiej wody w kraju. Jego brzegi porasta chłodna tajga. Stąd już dość niedaleko do północnej granicy, a za nią do Bajkału, z którym zresztą Chubsuguł połączony jest siecią rzek. Jakże różny jest to krajobraz od południowych bezmiarów Gobi.

Chubsuguł - najgłębsze jezioro Mongolii

Zupełnie inne jest jezioro Ugii. To już centralna Mongolia. Przede wszystkim nie jest tak rozległe, jak Chubsuguł. Jego brzegów też nie porastają lasy. Wokół właściwie rozciągają się tylko stepy. I choć może wydawać się mniej malownicze, jest niezwykle ważnym przystankiem dla migrujących ptaków.

Jezioro Ugii - centralna Mongolia

Gdzie Garuda skrzydłem powiewia,

Gdzie szamanka pieśń weselną śpiewa,

Gdzie Changaj z Chentejem i wielkie Sajany,

Gdzie Tuła, Selenga, Chubsuguł wezbrany.

Skąd tańce tajgowych szamanów

I magiczna czapka bogdychanów,

Gdzie kiedyś nad tymi stepami

Panował chan nad chanami,

A dziś Czerwony Bohater tej ziemi króluje.

Gdzie pustynia, gdzie tajga od wieków panuje.

Gdzie gerów wyrosła metropolia,

Tam leży wielka Mongolia.

Gdzie Garuda skrzydłem powiewia

Powiązane kierunki

Mongolia
o nas
Powiązane wycieczki tematyczne
o nas

Powiązane artykuły

Mongolia - Szlakiem herbaty z mlekiem

Szlakiem herbaty z mlekiem

Mongolia Herbata z mlekiem przygotowywana na różne sposoby to u […]

czytaj dalej
Mongolia - pustynia Gobi

Fotorelacja z Mongolii

Chociaż centralny plac w Ułan Bator nie nosi już imienia […]

czytaj dalej

Szukasz czegoś konkretnego?

test