Kraina wina, poezji i ogrodów
Pobierz program wycieczki Iran – dawniej kraina muzyki, wina i ogrodów. […]
zapisz się
Nieustanna nagonka medialna na Iran, po części uzasadniona krytyka polityczna, surowe prawo wzorowane na szariacie wprowadzone po rewolucji islamskiej w 1979 roku i oskarżenia o wspieranie terroryzmu czynią z tego kraju jedno z ostatnich miejsc na Ziemi, gdzie chciałoby się udać na wakacyjne wojaże. W dużej mierze jednak obraz kreowany przez polityków i media ma niewiele wspólnego z rzeczywistością i dotyczy to także Iranu, o czym warto przekonać się na własne oczy, odwiedzając tę kolebkę jednej z najstarszych kultur świata.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Iran jest dyktaturą religijną – nie ma mowy o nieprzestrzeganiu hidżabu, czyli tradycyjnie skromnego muzułmańskiego stylu ubierania. Mimo upałów sięgających 50 stopni Celsjusza, mężczyźni obowiązkowo noszą długie spodnie i koszulki zakrywające ramiona, a kobiety nakrycia głowy. Reguły te dotyczą również odwiedzających kraj obcokrajowców, a złamanie ich może rzeczywiście skończyć się poważnymi problemami z policją religijną. I tak, na prowincji rzeczywiście ogromna większość kobiet nosi czadory, a mężczyźni są ostrzyżeni zgodnie z rządowymi zaleceniami dotyczącymi fryzur; jednak w stolicy kraju, Teheranie, nierzadkim widokiem są młode kobiety w pełnym, krzykliwym makijażu, pomalowanych paznokciach i chuście zawieszonej jedynie na koniuszku koka farbowanych włosów. Mężczyźni zaś przechadzają się w ekstrawaganckich fryzurach ubrani jak modele z zachodnich żurnali.
Z jednej strony alkohol jest całkowicie zakazany, pary spacerujące po ulicy nie mogą się trzymać za ręce, a wszelkiego rodzaju rozrywki (chociażby taniec) – zabronione. Z drugiej strony młodzi Irańczycy lubią się zabawić i znajdują sposoby, by ominąć obowiązujące prawo. Alkohol do dezynfekcji można kupić w aptece i rozrobić go z sokiem, znajdzie się również coś z przemytu lub bimber domowej produkcji. Jeżeli mamy szczęście, możemy załapać się na wycieczkę w góry, organizowaną pod pretekstem wyjazdu klubu turystycznego, w rzeczywistości będącą dwudniową zakrapianą imprezą pod gołym niebem, podczas której można w końcu potańczyć, pośpiewać, a kobiety – swobodnie zdjąć chusty. Czasem możemy tez spotkać młodych rebeliantów w maskach, tańczących na miejskich placach wśród zdezorientowanych Irańczyków i znikających na motorach tak szybko jak się pojawili.
Największym zaskoczeniem jest jednak fakt, iż Iran jest jednym z najbezpieczniejszych, najbardziej przyjaznych i gościnnych krajów Azji dla turystów. Silna władza, będąca powodem tak wielu restrykcji, jest jednocześnie gwarancją publicznego spokoju i jeśli tylko nie wybieramy się pod granicę z Afganistanem, możemy być pewni, że włos nam z głowy nie spadnie. Na każdym kroku spotkamy uprzejmych Persów, pragnących dowiedzieć się, co jest powodem naszej wizyty w tym izolowanym kraju, całkowicie bezinteresownie oferujących pomoc przy zwiedzaniu okolicy lub wspólną kolację. Nie ma mowy o jakiejkolwiek wrogości czy podejrzliwości w stosunku do przybysza z Zachodu.
Przede wszystkim – w Iranie rzeczywiście jest co zwiedzać. Obowiązkową pozycją są oczywiście ruiny starożytnego miasta Persepolis, założonego w VI wieku p.n.e. przez Dariusza I i położone w okolicy monumentalne grobowce władców z dynastii Achemenidów. Obcowanie z tą perłą starożytnej architektury daje nam prawdziwe wyobrażenie o perskiej potędze, która podbiła dużą część Azji. Równie silne wrażenie pozostawia wizyta w mieście Isfahan, będącym w XVI wieku jednym z ważniejszych centrów kultury islamskiej i największych miast na świecie. Znajdujący się tam przepiękny plac Imama jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Warto też wybrać się do Yazd. Malowniczo położone na pustyni miasto z największą i najstarszą na świecie siecią Qanatów, czyli podziemnego systemu do zaopatrywania obszarów pustynnych w wodę, jest też najważniejszym centrum zaratusztrianizmu – starożytnej religii wywodzącej się właśnie z Iranu, której najbardziej okazałą architektoniczną manifestacją są wieże milczenia, położone tuż za miastem.
Wydawać by się mogło, że w teokratycznej republice Iranu nie ma miejsca dla innych religii niż islam szyicki. Tymczasem spotkamy tu m.in. właśnie zaratusztrian jak i armeńską mniejszość katolicką, zamieszkującą głównie rejony miasta Isfahan. Co ciekawe, ten najbardziej antyizraelsko nastawiony kraj na świecie jest jednocześnie domem dla największej, zaraz po Izraelu, kilkudziesięciotysięcznej diaspory żydowskiej na bliskim i środkowym Wschodzie. Każdy dzień spędzony w Iranie pozwala obalić mur uprzedzeń i utartych opinii o tym kraju, w które zostaliśmy uzbrojeni przed przyjazdem.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Iran ma oczywiście poważne problemy wewnętrzne, które izolują go na arenie międzynarodowej. Jeśli jednak spróbujemy zajrzeć za tę oddzielającą go od Zachodu ścianę, znajdziemy kraj o niesamowicie długiej historii i wyjątkowo bogatej kulturze. Kraj zamieszkały przez ludzi przyjaznych, otwartych i świadomych swojego dziedzictwa.